Ostatnio
staram się stosować w swojej pielęgnacji twarzy naturalne produkty.
Postanowiłam więc zamiast toniku, wypróbować hydrolat. Już kiedyś stosowałam
wodę różaną (klik), ale teraz postanowiłam spróbować hydrolatu z róży. Czym
jest właściwie hydrolat?
To
produkt otrzymywany przy destylacji z
parą wodną całych roślin lub ich części. Przy tego rodzaju destylacji otrzymuje
się olejek eteryczny i wodę podestylacyjną. Woda taka zawiera cenne substancje
roślinne rozpuszczalne w wodzie oraz śladowe ilości olejku.
Taki hydrolat możemy stosować właśnie jako tonik lub mgiełkę oraz dodawać do kremów, maseczek (np. glinki) itd. To dość uniwersalny kosmetyk. A
jak się sprawdził jako tonik?
Działa łagodząco, relaksująco i
przeciwzapalnie. Zastosowana jako tonik albo mgiełka doskonale odświeża skórę.
Wspomaga jej ukrwienie, przywraca kwaśny odczyn skóry, łagodzi podrażnienia i
doskonale nawilża. Cera po jej zastosowaniu uzyskuje różaną świeżość. Może być
stosowana do całodziennego nawilżania cery i odświeżania makijażu zarówno latem
jak i zimą. Kompresy z wody różanej zmniejszają zaczerwienienie twarzy i
zmęczenie oczu. Z tego względu woda różana jest cennym składnikiem płynów do
demakijażu oczu.
Używana jako składnik w preparatach
do pielęgnacji skóry wrażliwej z problemami naczynkowymi, z nadmiernym
wydzielaniem sebum; regenerujących dla uszkodzonej, przesuszonej.
Postać: bezbarwny, przezroczysty
płyn, możliwy jest naturalny osad. Zapach charakterystyczny dla róży.
Cena: 11,90 zł / 200 ml
INCI: Rosa Damascena Flower Water,
Citronellol, Geraniol, Phenoxyethanol
W sklepie Zrób sobie krem dostępna jest także wersja hydrolatu bez konserwantu skład jest taki sam, ale bez ostatniego składnika.
Hydrolat
otrzymujemy w prostej, odkręcanej buteleczce. Na gwincie jest zabezpieczenie, dzięki
któremu dobrze dozuje się produkt. Raczej nie wyleje się go za dużo.
Pierwsze
na o zwróciłam uwagę to zapach, śliczny różany i niezbyt mocny. Bardzo
naturalny, spodoba się wielbicielkom różanych zapachów. Hydrolat ma oczywiście
postać wody.
Zazwyczaj
stosowałam go jako tonik. Wylewałam odrobinę na płatek i oczyszczałam twarz
zawsze po demakijażu i rankiem, czasem także w ciągu dnia. Dzięki temu buzia
była fajnie odświeżona. Przy dłuższym stosowaniu tonik delikatnie nawilża buzię
i pomaga ukoić zaczerwienienia – na pewno nie w 100%, ale buzia wygląda
zdecydowanie lepiej.
Hydrolat
polubiłam, z pewnością do niego wrócę. Bez wahania mogę go zaliczyć do grona moich ulubieńców. Póki co zdecydowałam się spróbować
innych. Obecnie w użyciu mam rumiankowy i muszę przyznać, że nie ma
już tak przyjemnego zapachu jak ten. Działania na razie nie oceniam, bo za krótko go stosuję.
A Wy lubicie
hydrolaty czy wolicie jednak toniki?