Peelingi lubię stosować i często próbuję nowe. Można powiedzieć, że wracam jedynie do domowego peelingu z kawy, a resztę testuję. Ostatnimi czasy pod
prysznicem gościłam peeling cukrowy z olejkiem mango i kokosem. Peeling wpadł
do mojego koszyczka podczas zakupów w Rossmannie. A jak się sprawdził?
Poczuj się ożywiona olejkiem z mango
i kokosa. Niewielkie drobinki peelingujące z naturalnej soli morskiej usuwają
łagodnie i gruntownie martwy naskórek i pobudzają mikrocyrkulację skóry. Skóra
staje się miękka i jedwabista w dotyku.
Cena: 13,99, często jest na promocji
Maris Sal, Ethylhexyl Stearate,
Sucrose, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Seed Oil,
Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Cocos Nutrifera Fruit, Mangifera Indica Seed Oil ,
Tocopherol, CI 19140, Limonene, Citronellol
Sól morska, emolient, cukier, olej
migdałowy, olej słonecznikowy, emolient, zapach, kokos, olej mango, wit. E,
barwnik, zapachy
Peeling
otrzymujemy w szklanym słoiczku o pojemności 300 g. Trochę ciężko się go
otwiera i zamyka, nieco obawiałam się o swoje paznokcie, ale na szczęście nigdy
nie ucierpiały.
Peeling
jest dość zbity, ale na wierchu lubi zbierać się olej. Ja zazwyczaj mieszałam
peeling przed użyciem i dopiero brałam się za peelingowanie ciała. Peeling ma
dość ostre kryształki soli i cukru, ale dość szybko się one rozpuszczają. Na bardzo
mokrej skórze peeling jest zdecydowanie łagodniejszy. Zapach jest słodki, troszkę mdły.
Jednym się spodoba, innym pewnie nie, dla mnie to taki średni zapach – ani specjalnie
ładny, ani brzydki.
Olejki
pozostawiają po sobie tłustą warstewkę, mnie ona nie przeszkadza, ale wiem, że
nie wszyscy za nią przepadają. Po peelingu skóra była gładka i nawilżona, przez
co zazwyczaj odpuszczałam sobie balsam do ciała.
Ogólnie
produkt średnio polubiłam. Lubię jednak chwilę pomasować się peelingiem, a
tutaj kryształki soli i cukru znikają zbyt szybko.
Znacie
te peelingi? Wolicie mocniejsze czy delikatniejsze zdzieraki?