Kiedy
dowiedziałam się, że moje włosy to fale, zaczęłam czytać o pielęgnacji takich
włosów. I odkryłam, że istnieje masa różnych stylizatorów, które pomogą mi
zdefiniować skręt włosów oraz pokonają puch. Pierwszym produktem, po który
sięgnęłam jest balsam Nivea Flexible. Jak się sprawdził?
NIVEA, Flexible Curls & Care
podkreśla loki i zapobiega suszeniu się:
- Pielęgnuje i podkreśla sprężystość loków
- Wzmacnia dla długotrwałego efektu
- Chroni włosy przed puszeniem się.
Cena: ok 15 zł.
Aqua, Glycerin, C12-15 Alkyl
Benzoate, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, PVP, Cetyl Alcohol,
Macadamia Ternifolia Seed Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Panthenol,
Niacinamide, Sorbitan Stearate, Sodium Carbomer, Trisodium EDTA, PEG-40
Hydrogenated Castor Oil, Benzethonium Chloride, Phenoxyethanol, Benzoic Acid,
Linalool, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Amyl Cinnamal,
Alphaisomethyl Ionooe Patfum.
Balsam
otrzymujemy w dość nietypowym opakowaniu, ale ma przez to pewien urok. W środku
mieści się 150 ml produktu.
Krem
ma dość lekką konsystencję. Wystarczy wgnieść we włosy niewielką porcję balsamu,
by podkreślić skręt, ale…
O ile na długich włosach balsam jeszcze jakoś sobie radził, tak na krótkich nie za bardzo. Włosy ładnie się układały, skręt był podkreślony, ale co z tego skoro wyglądały na suche i lekko spuszone? W dodatku w dotyku były sztywne i takie niezbyt przyjemne. Dlatego też nie mam nowych zdjęć włosów po użyciu tego balsamu. Po prostu nie używałam go za często, a resztę produktu zużyłam do golenia. Nie lubię wyrzucać kosmetyków, już wolę znaleźć dla nich inne zastosowanie.
SdW
z balsamem:
#10
– L’biotica Biovax i Kallos - klik
#15
– Kallos z mleczkiem pszczelim - klik
zdjęcia sprzed pół roku, wybaczcie :) |