Przez
wiele lat żyłam w nieświadomości, że o włosy należy dbać. Myłam je raz na jakiś
czas szamponem, mając nadzieję, że to im wystarczy, ale oczywiście byłam w
błędzie. Wszystko zmieniło się, kiedy zaczęłam czytać blogi Anwen oraz Kasi nafali. Wtedy też dowiedziałam się, że moje włosy to faloloki i potrzebują nieco
więcej uwagi. Dowiedziałam się też, jak wygląda właściwa pielęgnacja oraz jakie błędy popełniałam.
1.
Używałam
szamponu z SLS co każde mycie
Moje
włosy są z natury suche, dodatkowo stosowanie agresywnych szamponów jeszcze
bardziej je przesuszało. Jedyny plus był taki, że przez kilka ostatnich lat
nieświadomie stosowałam metodę kubeczkową, więc te szampony nie były takie
straszne.
Teraz
wiem, że delikatniejsze szampony sprawują się znacznie lepiej w codziennej
pielęgnacji. SLS zaś stosuję tylko raz na półtora tygodnia dla lepszego oczyszczenia.
2.
Nie
odżywiałam swoich włosów (zero odżywek,
masek, olei)
Suche
włosy potrzebują odżywienia, no ale skąd ja mogłam o tym wiedzieć? Szampony
obiecywały i nadal obiecują miękkie, odżywione włosy, więc miałam nadzieję, że to
wystarczy. Czemu miałabym szukać jakiś odżywek i wydawać na nie pieniądze,
skoro to samo obiecuje szampon?
Teraz
nie wyobrażam sobie mycia głowy bez późniejszego nałożenia maski lub odżywki.
Po oleje staram się sięgać często przed myciem. Czasem nawet tworzę własne mieszanki
masek z gotowych składników oraz tego, co znajdę w kuchni.
3.
Zbyt
często czesałam swoje włosy
Włosy
czesałam zawsze kiedy wyschły po myciu, dodatkowo rano i nim
zaplotłam warkocza na noc, czasem w ciągu dnia. Widziałam, że po każdym czesaniu moje włosy stają
się bardzo puszyste i tworzą takie „sianko”, ale przecież włosy należy czesać.
Mówi o tym każdy. Czemu miałabym tego nie robić?
Dziś
wiem, że moje faloloki należy czesać rzadko, najlepiej tuż przed myciem lub zaraz po nim,
jeszcze mokre. W innym przypadku puszek gwarantowany.
4.
Spałam
w mokrych włosach
Kiedyś
myłam włosy wieczorem, wiązałam warkocza i szłam spać. Aż w końcu przeczytałam,
że mokre włosy są bardziej podatne na zniszczenia i nie należy kłaść się z nimi
do łóżka.
Dzisiaj
staram się myć głowę rano lub wieczorem kilka godzin przed snem. Dzięki temu
moje włosy wyglądają zdecydowanie lepiej.
5.
Nie
używałam żadnych stylizatorów
Zazwyczaj
włosy pozostawiałam do naturalnego wyschnięcia i później je rozczesywałam, co
tworzyło tylko lwią grzywę na mojej głowie. Czasami sięgałam po pianki i miałam
ładnie podkreślony skręt, ale robiłam to naprawdę rzadko. Włosy się więc
puszyły, więc związywałam je w kitkę lub warkocza.
Teraz
uwielbiam stosować balsam do loków, żel drogeryjny lub lniany. Dzięki nim moje
włosy nabierają ładnego skrętu i znacznie lepiej się układają. Co nie oznacza,
że stosuję je non stop. Sięgam po nie wtedy, gdy zależy mi na ładniejszej
fryzurze. Na co dzień i tak zazwyczaj związuję włosy, więc nie widzę sensu
nakładać na nie dodatkowych produktów.
Na
szczęście na liście nie znajdziecie wysokiej temperatury. Nigdy nie przepadałam
za prostownicą oraz suszarką, chociaż mam oba te sprzęty. Szkoda mi było na nie mojego czasu.
A
jakie błędy Wy popełniałyście? A może dopiero uczycie się dbać o swoje włosy?
Pozdrawiam,
AnnKa
P.S. Planuję kupić sobie fajny grzebień z szeroko rozstawionymi zębami. Może macie swoje typy w tej kategorii?
Przypominam,
że możecie śledzić mój profil