Maseczki
w płacie szybko zyskały sympatię w blogosferze. Ja byłam ich
bardzo ciekawa, ale długo zwlekałam z zakupem. Ostatnio jednek udało mi się wylicytować swopa z maseczką w płacie Balea Sweet Mango na portalu Dresscloud (klik. Dla niewtajemniczonych to taki
portal dla kobiet, gdzie udostępniasz zdjęcia, za które
otrzymujesz kryształki. Kryształki te możesz później przeznaczyć
na licytację swopa – zestawu kosmetyków i różnych akcesorii.
Oczywiście oprócz tego jest forum, gdzie można porozmawiać z
innymi dziewczynami w bardzo sympatycznej atmosferze). W miniony weekend maseczkę wykorzystałam i chciałbym coś Wam o niej opowiedzieć.
INCI:
Aqua, Glycerin, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Ascophyllum Nodosum
Extract,
Epilobium
Angustifolium Flower/Leaf/Steam Extract, Portulaca Oleracea Extract,
Butylene
Glycol, 1,2-Hexanediol, Mangifera Indica Fruit Extract, Methylglucose
Distearate,
Carbomer,
Phenoxyethanol, Parfum, Sodium Hydroxide, Sodium Hyaluronate
Maseczkę
otrzymujemy standardowo w saszetce. Szata graficzna opakowania jest
kolorowa i ładna. Maseczka ma ładny, owocowy, lekko słodki zapach.
Płat jest odpowiednio nasączony płynem. Nic nie kapie podczas
nakładania maseczki czy podczas noszenia jej na twarzy. Na moją
twarz maseczka jednak średnio pasowała, co możecie zobaczyć na
zdjęciu zamieszczonym poniżej.
Niestety
chwilę po nałożeniu maseczki zaczęłam czuć delikatne pieczenie,
które z każdą sekundą było coraz bardziej odczuwalne.
Postanowiłam nie ryzykować i zdjęłam maseczkę z twarzy. Skóra
była lekko zaróżowiona, ale nie pojawiło się na niej
podrażnienie. Nie wiem, co by było, gdybym zostawiła maseczkę na
twarzy. Może bym ją podrażniła, może nie. Faktem jest, że na
rynku jest ogromny wybór maseczek i sporo z nich nie przysporzy
takich zmartwień. Lepiej więc zainteresować się nimi. Ja w swoich
zbiorach mam jeszcze pandę ze Skin79 i w najbliższym czasie na
pewno ją wypróbuję. A do Balei już nie wrócę.
A Wy lubicie maseczki w płacie? Macie swoje ulubione?