W
marcu postawiłam na suplementację wewnętrzną. Niemal codziennie rano (za wyjątkiem
niedziel, ponieważ je spędzam poza domem) piłam siemię lniane.
Jak
przygotowywałam taki napar? Mieliłam dwie łyżeczki siemienia i zalewałam gorącą
wodą. Po ostygnięciu piłam.
W
kwestii przyrostu siemię niewiele zdziałało. Włosy urosły mi tylko o 1 cm. Nie
zauważyłam też większej ilości baby hair. Za to włosy wzmocniły się i mniej ich
wypada.
Siemię
wpłynęło za to niesamowicie na moje paznokcie. Te wzmocniły się, ładnie urosły –
ani jeden się nie złamał. I z tego rezultatu jestem naprawdę zadowolona.
Siemię
wzmocniło także moją odporność. Zazwyczaj w marcu dopadało mnie przeziębienie,
a w tym roku ominęło mnie szerokim łukiem.
Na
razie nie rezygnuję z picia siemienia. W
kwietniu będę kontynuowała tę suplementację, mam zamiar także sięgnąć po jakąś wcierkę.
Pijecie
siemię? Jesteście zadowolone z rezultatów?
Pozdrawiam,
AnnKa