Witajcie,
Cały
poprzedni tydzień myłam włosy maską Scandic Fruit i potrzebowałam oczyszenia.
Przy okazji postanowiłam sięgnąć po peeling z kawy, bo dawno go nie robiłam.
Mycie:
Szampon Jantar + łyżka kawy mielonej
Maska:
L’biotica Biovax do włosów suchych i zniszczonych
Po myciu: Olej
lniany
Szampon
wymieszałam z łyżeczką kawy i taką mieszanką umyłam skalp. Włosom wystarczyła
spływająca piana. Trochę te włosy płukałam, bo ziarenka kawy lubią się chować
między włosami.
Na
mokre włosy nałożyłam maseczkę Biovax, którą polecało mi kilka osób. Kupiłam
dwie saszetki podczas ostatniej wizyty w Lidlu. Liczyłam jeszcze na wersję
keratyna+jedwab, ale niestety nie było.
Zastanawiałam
się, czy jedna saszetka starczy na moje włosy, ale przy nakładaniu wydawało mi
się, że tak. Po 50 minutach spłukałam maskę.
Włosy
wyschły naturalnie, ale było już za późno na zdjęcia. Położyłam się spać w
koczku ślimaczku. Rano po rozpuszczeniu włosy były nieco niesforne, więc
ujarzmiłam je kilkoma kroplami oleju lnianego.
Efekt?
Włosy
się ładnie pofalowały. Są miękkie i nawilżone. Nie strączkują się, ani nie
puszą. Standardowo trochę denerwuje mnie kolor, ale staram się myśleć, że
wkrótce odrosną moje naturalki.
Maseczka
zadziałała lepiej niż Biovax Caviar, o którym pisałam tutaj. Z chęcią przetestuję
jeszcze jedną saszetkę, ale wątpię, że kupię całe opakowanie. Aż tak dobrego
wrażenia na mnie nie zrobiła.
Przy
okazji składam Wam, kobietki, życzenia wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że
Wasi mężczyźni pamiętali/będą pamiętać o małym drobiazgu dla każdej z Was. :) Ja wczoraj
dostałam śliczną różyczkę, bo niestety dzisiaj nie widzimy się z narzeczonym.
Pozdrawiam,
AnnKa
Znajdziecie
mnie na: