W
piątek rano spotkała mnie mała niespodzianka. Jak co dzień chciałam posmarować
buźkę kremem nagietkowym Sylveco , a tu… pusto. Z pompki wyskoczyły same
resztki kremu oraz powietrze. Byłam nieco zawiedziona, ale na szczęście po
południu czekała mnie wizyta w pobliskim mieście. Stwierdziłam, że przy okazji
odwiedzę Naturę i kupię sobie nowy krem.
Jakie było moje zaskoczenie, gdy
przy półce z kosmetykami Sylveco zobaczyłam ich konsultantkę. Akurat doradzała
innej klientce, więc stanęłam obok i zaczęłam oglądać kosmetyki.
Konsultantka bardzo zachwalała
klientce tonik hibiskusiwy oraz mleczko arnikowe - czyli kosmetyków, które sama aktualnie
stosuję. Zgadzałam się z nią, że fajnie działają. Poczekałam chwilę, aż
klientka odejdzie i sama zaczęłam rozmowę z konsultantką. Pani była może kilka
lat starsza ode mnie, ale bardzo sympatyczna i rozmowna.
Obok sklepowej półki z kosmetykami
stał stoliczek konsultantki z testerami kosmetyków Vianek i Sylveco. Miałam
okazję poznać konsystencję różnych kremów, balsamów i peelingów oraz powąchać
każdą nową serię kosmetyków Vianek. Bardzo spodobał mi się zapach ich balsamu
jeżynowego. Po drodze do domu, co chwilę wąchałam swoją rękę i ciągle czułam
ten wspaniały zapach. Chyba będę musiała kiedyś kupić ten balsam. Ciekawe, czy
masło ma identyczny zapach…
Przy okazji pani zmierzyła mój
poziom nawilżenia skóry. Okazało się, że uzyskałam najlepszy wynik wśród dotychczasowych
klientek. Urządzenie pokazało 38%, a podobno bez podkładu na buzi mogłoby
pokazać więcej. W każdym razie według pani to bardzo dobry wynik, bliski
ideałowi (42%). Sama się jeszcze nie orientuję w tym temacie, muszę trochę
poczytać. Może Wy wiecie coś na ten temat?
Konsultantka wypytała mnie, jakich kosmetyków używam i pochwaliła za wybór "hitów Sylveco".
W kwestii zakupów wahałam się tylko, czy wybrać po raz kolejny krem
nagietkowy, czy sięgnąć może po brzozowy. Rokitnikowego niestety
nie było, bo pani przede mną wzięła ostatni. Konsultantka doradziła mi jednak,
żebym została przy nagietkowym – ponieważ w składzie ma wyciąg z nagietka,
który przyśpiesza regenerację naskórka,.
Kupiłam
krem, ale skusiłam się także na energetyzująco-detoksykujący peeling do ciała Vianek.
Głównie dlatego, że za zakupy za min. 50 zł mogłam dostać w gratisie krem Biolaven
na noc lub torbę płócienną Vianek. Wybrałam krem, bo akurat nie miałam takiego
typowego na noc. A miła pani dorzuciła mi do torebeczki z ulotkami i próbkami
kilka dodatkowych próbek „skoro jestem taką fanką Sylveco”.
Rozmowa tak mnie pochłonęła, że
niestety nie pomyślałam o tym, aby zrobić jakieś zdjęcia. Może gdybym wcześniej
o tym wiedziała, bardziej bym się przygotowała. Mam nadzieję, że mi to
wybaczycie.
A oto co przywiozłam ze sobą do domu: moje zakupy, kilka ulotek wraz z katalogiem kosmetyków Sylveco oraz próbki do wykorzystania.
Co
myślicie o takich konsultacjach? Brałyście kiedyś udział w tego typu wydarzeniach?
Pozdrawiam,
AnnKa