Ostatnio
chyba sporą popularnością cieszą się tureckie seriale. Ja
szczerze mówiąc nie obejrzałam ani jednego odcinka Wspaniałego
stulecia czy innego tureckiego
tasiemca. Za to niedawno mama przyniosła z biblioteki książkę pt.
Matka sułtanów poświęconą
sułtance Kösem.
Z ciekawości postanowiłam ją pożyczyć na kilka dni i przeczytać.
I o ile z początku czytałam ją z prawdziwą przyjemnością, tak
po kilkudziesięciu stronach zaczęłam się strasznie męczyć i niestety
nie dałam rady jej
dokończyć. Zatrzymałam się gdzieś w okolicy 300 strony.
Opis
z okładki:
Zadziwiająca
droga pięknej dziewczyny z małej greckiej wyspy do sułtańskiego
seraju…
Kiedy
czternastoletnia Afro wsiadała nocą na łódkę, by wraz ze swym
ukochanym, janczarem Alim, uciec z Wyspy Młynów, nawet przez myśl
jej nie przeszło, że los uczyni ją jedną z najsławniejszych,
najznamienitszych kobiet Imperium Osmańskiego, żoną padyszacha,
matką dwóch sułtanów i absolutną władczynią seraju. Jako
sułtanka Kösem, ukochana żona Ahmeda I, matka Murada IV i Ibrahima
I oraz babka Mehmeda IV, przez lata rządziła w świecie mężczyzn,
knując intrygi, manipulując i przekupując bądź usuwając swych
przeciwników. By osiągnąć swój cel – utrzymać władzę –
nie wahała się nawet popełnić najcięższej zbrodni. A
jednocześnie z własnego majątku wspomagała biednych, finansowała
budowę okrętów wojennych, wyposażała ubogie dziewczęta, by
mogły wyjść za mąż. W swej fascynującej książce Reşad Ekrem
Koçu przedstawia barwne, zaskakujące dzieje prostej, ubogiej
Greczynki, która osiągnęła w życiu wszystko – zdobyła wielką
miłość, niewyobrażalne bogactwo, szacunek poddanych – i umarła
jako znienawidzona morderczyni.
Data
wydania: kwiecień 2017
Liczba
stron: 768
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Zacznijmy
od tego, że jest to książka poświęcona jest prawdziwym
postaciom, ale oprócz faktów historycznych znajdziemy w niej sporo
fikcji literackiej, co zresztą jest normą w tego typu powieściach. Sięgając po Matkę sułtanów spodziewałam się ciekawej, barwnej historii o życiu Kösem.
Przyznaję, początkowo
właśnie to dostałam. Dowiedziałam się, w jakim środowisku
dorastała, jak uciekła z małej greckiej wyspy i trafiła do pałacu
sułtana. Niestety tuż po śmierci jej męża więcej miejsca w
książce poświęcono jej synom niż samej Kösem. Raz na jakiś czas pojawiała się krótka scena z jej udziałem, a przecież to ona miała być główną bohaterką - co sugeruje zarówno tytuł, jak i opis. Poza tym jak dla mnie od tego momentu
non stop dzieje się to samo – zmiana prawa, zabijanie poddanych,
bunty, czasem jakiś spisek. Do
tego często wprowadzane są krótkie, nic nieznaczące wątki o
kolejnych postaciach. Może
nie byłoby to złe, gdyby autor opisywał losy sułtanów w sposób
ciekawszy i starał się stworzyć odpowiednią atmosferę, jednak zamiast
tego dostajemy kolejne fakty historyczne obdarte z
większych emocji. A ja tego nie kupuję. Wolę, gdy następują
jakieś zwroty akcji, gdy bohaterowie coś czują, gdy wiem, co nimi
kieruje… gdy nie są zwykłymi, płaskimi postaciami, ale osobami z krwi i kości. Takimi, z którymi mogę dzielić historię. Tutaj niestety tego nie otrzymałam.
Wiem,
że niektórym (zwłaszcza fanom powieści historycznych) książka może przypaść do gustu. Mnie ona
rozczarowała i z pewnością do niej nie wrócę.
A
może polecicie mi jakąś fajną książkę na nadchodzące długie
wieczory?