Jesień
to taki czas, kiedy sporo serialów wraca z kolejnym sezonem. A ja
muszę przyznać, że uwielbiam seriale. Oglądam ich kilka, jeśli
nie kilkanaście i wyczekuję kolejnych odcinków. Nic dziwnego, że
w październikowym zestawieniu pojawiło się ich kilka. Choć z
kilkoma nadal czekam aż uzbiera się większa ilość odcinków, by
je obejrzeć (m.in. Sposób na morderstwo). Zacznijmy jednak od filmów.
Losy
czterech kobiet pracujących w służbie medycznej splatają się w
szpitalu, gdzie dochodzi do wielu nielegalnych przedsięwzięć.
O
tym filmie czytałam wiele negatywnych komentarzy, ale nie zraziłam
się i poszłam do kina. Okazało się, że film wcale nie jest taki
zły. Fakt, jest trochę przerysowany i sporo w nim szokujących
scen, ale… wszystko to mogło zdarzyć się naprawdę, niestety.
Niesmaczne i smutne sceny przeplatają się z komedią, podobnie jak
w Pitbullu. Wszystkie wątki fajnie się uzupełniają. Moim zdaniem
film jest niezły i cieszę się, że go obejrzałam.
Po
wybudzeniu się z hibernacji Jim i Aurora próbują przetrwać podróż
do innej galaktyki.
Po
obejrzeniu zwiastuna, chciałam obejrzeć cały film. W pewien
wieczór zrobiliśmy sobie z M. mały seans. Początkowo akcja wolno
się rozwija, M. trochę się nudził, ale później fabuła nabiera
rozpędu. Choć przyznaję, że spodziewałam się czegoś innego.
Film skupia się głównie na wątku miłosnym, kosmos i statek
odgrywają już drugoplanową rolę. Niemniej film całkiem
przyjemny. Można go obejrzeć w wolnej chwili.
Sanitariuszka
wojenna Claire w tajemniczy sposób przenosi się z 1945 do 1743
roku.
Serial
na podstawie serii Diany Gabaldon wciągnął mnie od pierwszego
sezonu. Za jego sprawą sięgnęłam po powieści i powiem tak:
pierwszy tom przeczytałam błyskawicznie bardzo mi się podobał.
Drugi i trzeci tom też były całkiem fajne, późniejsze książki
już niekoniecznie. Serial (obecnie trzeci sezon) jednak nadal
świetnie się ogląda. Wątki miłosne świetnie przeplatają się z historycznymi faktami. Aktorzy nadal trzymają poziom, akcja się
rozwija. No i ta piosenka na początku.
Nieszczęśliwy
i znudzony swoim bytem Lucyfer Morningstar porzuca funkcję Władcy
Piekieł i udaje się do Los Angeles, gdzie zostaje właścicielem
luksusowego klubu nocnego.
Ten
serial zaczęłam kiedyś oglądać z nudów i wciągnął mnie,
głównie za sprawą głównego bohatera. Jego partnerka mnie
irytuje, choć muszę przyznać, że teraz już trochę mniej niż na
początku. Sprawy policyjne może nie zawsze są skomplikowane, ale
każdy odcinek oglądam z przyjemnością.
Dla
Leonarda i Sheldona nie ma tajemnic w naukach ścisłych czy grach
komputerowych. W relacjach damsko-męskich nie radzą sobie w ogóle.
To już jedenasty sezon serialu. Oglądam go od kilku lat i przy każdym odcinku sporo się uśmieję. Uwielbiam Sheldona i jego teksty, ale muszę przyznać, że każdy z bohaterów ma w sobie coś ciekawego. Typowy serial komediowy, idealny na odstresowanie.
Czego słuchałam w październiku?
Maanam - Krakowski spleen
Halestorm - Amen
Proletaryat - Nie masz nic
Sing me a Song z serialu Outlander
A co ciekawego Wy obejrzeliście ostatnio? Też lubicie seriale czy wolicie filmy?