Kilka dni temu moja
siostra (z wykształcenia fryzjerka) podcięła mi delikatnie końcówki i wycieniowała
włosy – stworzyła delikatne warstwy. Stwierdziłam, że tak będą się lepiej układać. Przy okazji tego Spa postanowiłam
sprawdzić, jak moje włosy zareagują na bogatszą pielęgnację. Kiedyś ją
uwielbiały, a teraz?
1. Delikatnie zwilżyłam włosy wodą i
nałożyłam porcję balsamu Green Pharmacy z
olejem arganowym i granatem. Na to nałożyłam porcję oleju ze słodkich migdałów Nacomi.
2.
Po dwóch godzinach włosy umyłam szamponem Hello Nature z olejem marula.
Szampon kupiłam przypadkiem – zakręciłam się w drogerii Natura i zamiast
odżywki z półki wzięłam szampon. Bywa.
3.
Na osuszone koszulką włosy nałożyłam maskę toskańską Planeta Organica.
4.
Po 20 minutach spłukałam maskę letnią
wodą. Na mokre włosy nałożyłam oleokrem
Biovax Caviar, a następnie żel
rokitnikowy Natura Siberica. Chwile pougniatałam włosy ręką, a następnie
bawełnianą koszulką.
5.
Włosy zawinęłam w koszulkę, stosując
plopping (ręcznikowanie). Dawno nie stosowałąm tej metody wydobycia skrętu, a ostatnio trochę więcej o niej czytałam i postanowiłam przetestować. Po godzinie rozpuściłam włosy. Wyschły naturalnie.
Efekt?
Włosy są miękkie i błyszczące.
Skręt jest wyraźnie podkreślony, nawet na całej długości, co rzadko mi się
zdarzało. Spodnia warstwa jak zwykle słabiej się kręci, muszę chyba dokładniej ugniatać żel. Ogólnie jednak jestem zadowolona z efektu. Co prawda włosy są gdzieniegdzie lekko
spuszone, ale to mój odwieczny problem i ciągle szukam rozwiązania. Mam nadzieję, że pielęgnacja i częstszy plopping pomogą.
A jak się mają Wasze
włosy?