Przyjemnie
orzeźwia skórę i nadaje jej lekki zapach.
Cena:
24,99 zł
Skład: Aqua, Glycerin, Panthenol, Benzyl Alcohol, Aloe Barbadensis Extract, Parfum,
Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Dehydroacetic Acid, Hyaluronic Acid.
Mgiełka mieści się w plastikowej buteleczce z atomizerem. Szata graficzna jest ładna, taka trochę naturalna ;). Atomizer się nie zacina.
Już po jednym psiknięciu wokół nas rozsiewa się słodki,
przyjemny zapach. Czy rzeczywiście mango - nie wiem, tego owoca próbowałam raz
jakiś czas temu i średnio mi smakował. Niemniej zapach jest owocowy, bardzo kojarzy
mi się z latem. O ile z początku czuć go dość intensywnie, po chwili otula nas
już delikatniejsza, nieco przygaszona woń owoców. Mnie to akurat odpowiada, tuż
po psiknięciu zapach jest dla mnie nieco za słodki.
Mgiełka fajnie odświeża skórę. Dobrze jest ją aplikować z
nieco większej odległości. Jeśli psikniemy z bliska, ląduje na ciele w dość
sporej ilości i najlepiej wtedy rozprowadzić ją dodatkowo dłońmi. Mgiełka nie pozostawia tłustej ani lepkiej warstwy. Nie
wysuszyła mi skóry, a może nawet delikatnie ją nawilżyła. Dla mnie to naprawdę duży plus.
Podsumowując, bardzo
polubiłam tą mgiełkę. Jednak gdybym miała ją kupić ponownie,
zdecydowałabym
się na inną wersję zapachową. Ta jest dla mnie nieco za słodka.
Lubicie mgiełki do ciała?
Znacie te Biolove?