Już od dwóch lat (z
krótkimi przerwami) staranniej przykładam się do pielęgnacji włosów. Przez ten
czas przewinęło się u mnie sporo ciekawych masek i odżywek, ale ja z uporem
maniaka testuję kolejne produkty. Ostatnio do kolekcji dołączył balsam do
włosów suchych i zniszczonych z olejem arganowym i granatem Green Pharmacy. Jak
się sprawdził na moich falach?
Piękne, nawilżone, mocne, elastyczne
i błyszczące włosy dzięki sile roślin. Od wieków olej arganowy, naturalne
marokańskie złoto bogate w witaminę E, regeneruje włosy zniszczone, przesuszone
z rozdwajającymi się końcówkami. Balsam przywraca blask, wygładza, ułatwia
czesanie i stylizację, nadaje włosom miękkość, elastyczność, chroni przed
czynnikami zewnętrznymi i zapobiega puszeniu. Wzmacnia i odżywia skórę głowy,
łagodzi podrażnienia. Ekstrakt z granatu nawilża, regeneruje i odświeża kolor
włosów.
Cena: ok 8 zł / 300 ml
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol,
Cetrimonium Chloride, Ceteareth-20, Behentrimonium Chloride, Cyclopentasiloxane,
Dimethiconol, Tocopheryl Acetate, Helianthus Annuus Seed Oil, Argania Spinosa
Kernel Oil, Punica Granatum Extract,
Citric Acid, Parfum, Propylene Glycol, Sodium Benzoate, BHT,
DMDM-hydatoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Salicylate.
Balsam mieści się w brązowej buteleczce z miękkiego
plastiku. Dzięki temu łatwiej wydobyć produkt ze środka, ale też łatwiej o
deformacje. Ogólnie cała szata graficzna jest ładna, taka trochę „babcina”.
Zapach
balsamu jest słodki, kwiatowy – nieco mdły, ale nie utrzymuje się długo na
włosach. Konsystencja ani nie za rzadka, ani za gęsta – kosmetyk dobrze
rozprowadza się na włosach.
Balsam nakładałam na różne sposoby. Najczęściej po myciu
na 5-20 minut w zależności, ile miałam czasu. Zazwyczaj zaraz po nałożeniu
rozczesywałam włosy palcami – balsam znacznie to zadanie ułatwiał. Po
wyschnięciu włosy były dość fajnie nawilżone i wygładzone, ale też lekkie i
sypkie. Efekt bardzo mi się podobał. Postanowiłam więc przetestować balsam jako
odżywkę b/s – rozcieńczałam ją jedynie wodą. I tym razem również byłam
zadowolona z rezultatów. Włosy były ujarzmione, błyszczące, ładnie się
układały. Kilka razy zastosowałam balsam do reanimacji skrętu na nastepny dzień – na lekko
zwilżone włosy nałożyłam nieco rozwodnioną porcję produktu. Włosy po
wyschnięciu nie puszyły się i dość dobrze układały, ale po innych kosmetykach wyglądały lepiej. Łatwo wtedy też przesadzić z ilością.
Balsam zdecydowanie najlepiej sprawdza się jako odżywka d/s lub b/s pod żel. I jako taką szczerze ją polecam.
Balsam
jest tani i skuteczny, śmiało mogę go zaliczyć do grona swoich ulubieńców.
Znacie
balsamy do włosów Green Pharmacy?