Moja cera jest niestety
bardzo wrażliwa i kapryśna. Jeszcze kilka lat temu mogłam używać peelingów
mechanicznych, jednak dziś po ich użyciu moja buźka jest w czerwonych plamach,
nieco podrażniona. Szukam więc delikatnych peelingów i dlatego zdecydowałam się
przetestować ten od Sylveco. Jeśli jesteście ciekawe, jak się spisał, zapraszam
do recenzji.
Preparat złuszczający
działający w oparciu o proces proteolizy martwych komórek naskórka. Wyjątkowa
formuła, bogata w silnie odżywcze i nawilżające oleje oraz masła, pozwala
zachować 100% aktywność enzymów bromelainy i papainy. Peeling delikatnie, ale
skutecznie rozpuszcza martwe, zrogowaciałe komórki, wygładza i poprawia
strukturę skóry, ujednolica koloryt cery. Dzięki tylko powierzchownemu
działaniu nie podrażnia, może być stosowany w przypadku nadwrażliwości i
rozszerzonych naczynek, u osób które nie tolerują zabiegów mechanicznych i/lub
eksfoliacji kwasami.
Cena: ok 25 zł / 75 ml
Prunus Amygdalus Dulcis
Oil, Elaeis Guineensis Oil, Theobroma Cacao Seed Oil, Butyrospermum Parkii
Butter, Glyceryl Stearate, Lauryl Glucoside, Papain, Bromelain, Hydroxystearic
Acid, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Tocopheryl Acetate, Pelargonium Graveolens
Oil, Citrus Limonum Peel Oil, Allantoin, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid,
Geraniol.
Olej ze słodkich
migdałów, Olej palmowy, Masło kakaowe, Masło karite (Shea), Stearynian
glicerolu, Glukozyd laurylowy, Papaina, Bromelaina, Kwas hydroksystearynowy,
Olejek z trawy cytrynowej, Witamina E, Olejek geraniowy, Olejek cytrynowy,
Alantoina, Alkohol benzylowy, Kwas dehydrooctowy, Geraniol
Peeling
otrzymujemy zapakowany w ładny kartoniku. Mieści się natomiast w małym, odkręcanym
słoiczku. Po otworzeniu wydaje się zbity, ale w rzeczywistości jest bardzo
miękki. Pod wpływem ciepła topi się. Zapach ma przyjemny, dość słodki, cytrusowo-miodowy.
Produkt
bez problemu rozprowadza się na twarzy. Ja zazwyczaj nakładałam go na lekko
zwilżoną twarz i masowałam chwilę. Czasami zostawiałam go na kilka minut, czasami od razu zmywałam. W obu przypadkach spisywał się podobnie.
Peeling
zostawia po sobie delikatną warstewkę, co nie wszystkim przypadnie do gustu. Ja
akurat nie mam przeciwko temu. Grunt, że fajnie oczyszcza buzię. Przy jego
regularnym stosowaniu (raz, czasem dwa razy w tygodniu) nie miałam nigdy
problemów z suchymi skórkami. Skóra była gładka, bardzo przyjemna w
dotyku. Mam nawet wrażenie, że jej koloryt był delikatnie wyrównany. Nie
pojawiło się żadne podrażnienie. Nie czułam również pieczenia przy nakładaniu,
o którym wspominał producent.
Ostatecznie
produkt polubiłam. Dobrze działa, jest wydajny - wystarczył mi na 6 miesięcy
regularnego stosowania, a akurat tyle czasu mamy na jego zużycie od chwili
otwarcia.
Peeling
oczywiście polecam, zwłaszcza posiadaczkom wrażliwych cer. Sama chętnie do niego wrócę za jakiś czas. A tymczasem zaczynam testować peeling enzymatyczny
EKO Biochemii Urody, który dostałam od przyszłej szwagierki. Zobaczymy,
jak się sprawdzi.
A
Wy jakie peelingi stosujecie? Lubicie te enzymatyczne?