Książki towarzyszą mi od małego. Najpierw czytała mi mama, później sama zaczęłam sięgać po kolejne pozycje i tak pozostało mi do dziś. Mając chwilę czasu, chętnie poznaję nowych bohaterów i wciągam się w ich świat. Filmy z kolei są świetnym pomysłem na spokojny wieczór. W ciągu dnia jakoś średnio lubię je oglądać. Wolę wtedy wyjść na zewnątrz lub poczytać przy oknie. Ciekawa jestem, czy Wy macie jakieś preferencje odnośnie czytania i oglądania? Czy różnie to bywa? Ja w każdym razie nie przedłużam już tego wstępu i zapraszam do czytania.
Kierująca
katolicką szkołą zakonnica oskarża księdza o niestosowne kontakty z uczniem.
Nie mając dowodów, opiera się wyłącznie na własnym przeczuciu.
Film o dość poważnej
tematyce, akcja może mało się rozwija, ale film naprawdę mnie wciągnął i cieszę
się, że go obejrzałam. Nie chcę Wam tu za bardzo zdradzać fabuły, bo wiem, jak to
psuje przyjemność oglądania. Zdradzę tylko, że aktorzy świetnie odegrali swoje role, a zwłaszcza Meryl Street wzorowo odnalazła się w roli surowej siostry zakonnej. Film jest
niejednoznaczny, skłania do myślenia. Naprawdę warto go obejrzeć.
Emma
to piękna, bogata i mądra, ale impulsywna dama. Znana jest ze słabości do
ingerowania w życie uczuciowe najbliższych. Niektóre próby swatania kończą się
dla zainteresowanych katastrofą, a inni świetnie się przy tej okazji bawią.
Przede wszystkim jednak Emma nie słucha głosu swojego serca i nie potrafi
wybrać właściwego mężczyzny, a starają się o nią: kochliwy pastor Elton,
dziarski i nieodpowiedzialny poszukiwacz przygód Frank Churchill oraz
prostolinijny i szczery sąsiad George Knightley. Przyjęcia, tańce, waśnie - to
wszystko rozgrywa się w przepięknych plenerach angielskiej prowincji i tworzy
niepowtarzalny nastrój filmu.
Ten film obejrzałam po
przeczytanie książki Jane Austen. I ta wersja bardziej przypadła mi do gustu
niż adaptacja z Gwyneth Paltrow (choć ta wcale nie była zła). Film przyjemny, w
sam raz na leniwy, chłodny wieczór. Trochę zabawny, trochę poruszający. Jako
wielbicielka romansów polecam.
Carl postanawia wziąć
udział w programie samodoskonalenia się, który polega na mówieniu wszystkim i
wszystkiemu „tak”.
Filmem zainteresowała mnie pewna blogerka i w któregoś wieczoru postanowiłam go obejrzeć. Spodziewałam się trochę głupkowatej komedii i mniej więcej coś takiego otrzymałam, ale ten film ma w sobie coś jeszcze. Jest uroczy i niesie dość ważne przesłanie: warto korzystać z okazji, jakie daje nam los (choć oczywiście nie wszystkich ;)).
Nick
Bajer – żyjący z drobnych przekrętów szczwany lis, i Judy Hops – pierwszy w
historii królik zatrudniony w policji, łączą siły, by rozwiązać pewną kryminalną
zagadkę.
Ostatnio miałam ochotę na coś lekkiego i zabawnego, obejrzałam więc
dwie animacje. Dorosłemu przecież też czasem wolno ;). Bajka mi się podobała. Była
zabawna, akcja dość ciekawie się rozwijała. Dobroduszny zajączek i cwany lis
świetnie się uzupełniali. A motyw z dziczeniem zwierząt i nieufnością wobec
drapieżników bardzo przypadł mi do gustu.
Aby
uratować swój teatr przed ruiną, miś koala Buster Moon organizuje konkurs
piosenki.
Bajka przyjemna i
zabawna. Dość często się śmiałam. Bardzo małe dzieci może nie zrozumieją
wszystkich scen, ale dorośli powinni się przy niej fajnie bawić. Poznamy tu
mamę świnkę, wychowującą dzieci z mężem, który jej nie zauważa. Nieśmiałą
nastolatkę, syna gangstera, dziewczynę zdradzoną przez chłopaka… Wszyscy oni
startują w konkursie, licząc na nagrodę, ale w trakcie odkrywają, że to nie ona
jest najważniejsza.
Poruszające
wspomnienia kobiety, która wychowała się podczas kambodżańskiej rewolucji.
Dzieciństwo
siedmioletniej księżniczki Raami dobiega końca, gdy wojna domowa dociera do
Phnom Penh, stolicy Kambodży. Dostatnie życie legnie w gruzach pod naporem
rewolucji. Przez następne cztery lata, kiedy Czerwoni Khmerzy bestialskim
terrorem niszczą wszelkie przejawy starożytnej kultury, by pozbawić naród
tożsamości, Raami pielęgnuje w sercu wspomnienia ojcowskich wierszy i opowieści
– tam, gdzie pamięć o przeszłości prowadzi do zguby, Raami dzięki niej kurczowo
trzyma się życia. „W cieniu drzewa banianu” to rzecz o wielkim cierpieniu oraz
nieprawdopodobnej woli przetrwania.
Książkę w bibliotece
wypożyczyła mama dla siebie, ale też postanowiłam ją przeczytać. Jest napisana
ładnym, trochę poetyckim językiem, bardzo dobrze się ją czyta. Książka porusza, tym
bardziej, że wszystko (albo prawie wszystko) wydarzyło się naprawdę, a
narratorem jest mała dziewczynka. Czytaniu towarzyszyły mi różne emocje –
smutek, współczucie, a czasami złość, ponieważ ludzie potrafią być naprawdę okrutni w stosunku do siebie.
„Niemy”
to pełna akcji, momentami zabawna opowieść o poszukiwaniu korzeni.
Dziewiętnastoletni Rafael Wells koniecznie chce poznać prawdę o swoich
przodkach, ale jego dziadkowie niechętnie wspominają dawne dzieje. Mimo to
Rafael łudzi się, że gdzieś na świecie żyją jeszcze inni starsi Wellsowie,
którzy rzucą odrobinę światła na skrywane przez lata rodzinne tajemnice.
W
tym celu niemy bohater wyrusza w podróż do Niemiec. Szanse na znalezienie
żyjącego Wellsa są niewielkie i to nie tylko dlatego, że nawet nie zna jego
imienia…
Pierwszy raz czytałam
książkę, której autora znam osobiście i muszę przyznać, że zmieniło to trochę
moje podejście do lektury. Niemniej książka napisana jest przystępnym, prostym
językiem, czyta się ją szybko i przyjemnie. Akcja jest dość ciekawa, a
zakończenie… Cóż, trochę mnie zaskoczyło. Ogólnie książka całkiem fajna, ale
bez rewelacji. Można przeczytać, mając chwilę czasu.
Mały
chłopiec, Heathcliff, jako osierocone dziecko trafia do domu Earnshawów.
Wychowując się w tej zamożnej rodzinie, obdarza odwzajemnioną miłością
Katarzynę, córkę swoich przybranych rodziców. Prześladowany przez przyszłego
dziedzica Hindleya, poznaje też smak nienawiści. Gdy przekonuje się, że
konwenanse mogą pokonać nawet najsilniejszą miłość, znika na trzy lata, aby
powrócić jako dysponujący fortuną niewiadomego pochodzenia, demoniczny i
bezwzględny mściciel. Od tego momentu nikomu w rodzinie nie będzie łatwo
znaleźć własne szczęście.
To już klasyka
literatury. I muszę przyznać, że niezbyt przypadła mi do gustu. Historia ani specjalnie mnie nie wciągnęła, ani nie zachwyciła. Powieść czytało się dobrze,
ale jednak fabuła, postaci i cała reszta do mnie nie przemówiła.
Znacie coś z tej listy? A
może polecicie mi jakiś dobry film lub ciekawą książkę?